
Od połowy wakacji używam jednego z ich nowszych produktów, HTC Magic, tudzież HTC Sapphire 32A. Dzięki temu urządzeniu przekonałem się zresztą do Androida… Ale przy moim zastosowaniu pakiet 250MB w Plusie (kosztujący – uwaga – 20zł!) leciał w półtora tygodnia. Logicznym krokiem był tu powrót do jedynej słusznej oferty Playa (nie uznaję podpisywania ‘wyroków’, wiec nic lepszego na rynku dla mnie nie ma).
Play wyglądował w modemie 3G do mojego tabletu (tableta?). Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się że w weekendy był to mój główny internet… bo Netia przy identycznych TEORETYCZNYCH parametrach łącza (1mbit/256kbit) potrafiła nie wyrobić nawet połowy normy i to przy pingu w granicach 1500ms (tak, półtorej sekundy ping) tam gdzie Play mając jakieś dwa kilometry do nadajnika trzymał down/upload na zadeklarowanym poziomie megabita/200kbit, i to przy pingu ~150ms. No ale to inna bajka…
Pewnego cudownego razu, gdzieś w pociagu relacji Częstochowa – Ełk modem odmówił posłuszeństwa, a karta Playa wylądowała w Magicu… W ten sposób dowiedziałem się dlaczego Damist używał go tylko z tą siecią Zasadniczo Android mając praktycznie stałe łącze dopiero pokazuje ząbki. A plus? Odkurzyłem Motorolę V3x. I klnę jak szewc na nią. Bo cegła, bo do dupy aparat, bo nie ma HandcentSMS i choćby wirtualnej QWERTY.
Miałem wymieniać Magica na HTC HD2 (aka Leo). Od razu uspokoję wszystkich, chory nie jestem. Na Leo Android działa świetnie, można porównać to do anegoty z premiery Windows Vista, kiedy to najwydajnieszym laptopem pod ten system był… Macbook Pro. W każdym razie, na tą chwilę już wiem, jeśli ten moment najdejdzie, to w jednej kieszeni wyląduje Leo, w drugiej Magic. Bo na DualSim od HTC już nie liczę…
Komentarze