
Słowem wstępu
Asus EeePC 900 jest jednym z pierwszych netbooków. Pojawił się 3 lata temu (początek 2008r) i był to następca EeePC 701. Sporo razy był recenzowany, jednak dużo rzeczy od jego premiery się zmieniło (m.in. pojawiła się mocna konkurencja), ale jego cena jest na tyle zachęcająca, że zasługuje na flashback.
Pierwszą rzeczą jaka została zmieniona, to zmniejszenie pojemności baterii zaraz po wprowadzeniu na rynek. W internecie są często recenzje „dziewięćsetki” w „wersji prasowej”, które miały pojemność 5200mAH. Niestety już w dniu premiery zamontowano baterię o pojemności 4400mAH. Pamiętam jeszcze, że jakoś wtedy media mówiły o pożarze jakiejś fabryki baterii – może to dlatego pojemność zmniejszono. De facto różnica czasu działania wynosiła tylko (lub aż) 25 minut.
EeePC 900 wypuszczony był początkowo w dwóch wersjach. Nie chodzi mi o kolorystykę (bo sprzęt był sprzedawany głównie w kolorze czarnym i białym), ale o system i dysk. Wyszły zatem dwie wersje:
- z Windowsem XP – miał dyski SSD o pojemności 4GB i 8GB
- z Linuxem – miał dyski SSD o pojemności 4GB i 16GB
Po czasie jednak Asus stwierdził, że na linuxa nie trzeba wcale dodatkowego 4-gigowego dysku, więc go usunął.
Dalej zaczęły być wypuszczane wersje błyszczące! Na szczęście nie chodzi tu o błyszczącą matrycę, ale o obudowę. O ile udało mi się dowiedzieć dobrze, to była wersja pół-błyszcząca (błyszczała się tylko zewnętrzna część netbooka) i błyszcząca (błyszczał się zarówno na zewnątrz jak i po otworzeniu).
Jakby wejść w szczegóły, to dla czarnego EeePC 900 były 2 kolory pokrowców – szary i czarny. Mnie niestety trafił się dwukrotnie szary :(
Właśnie. Ja będę recenzował swojego EeePC 900 – kolor czarny, matowy, z licencją na XP. Jest to moja droga „dziewięćsetka”, wcześniej miałem dokładnie taką samą, lecz bez licencji.
Czemu akurat EeePC 900?
Do tego sprzętu głównie przekonała mnie cena. Fakt, nowszego Acera z Atomem można kupić w podobnej, ale jakość wykonania EeePC a AspireOne to niebo ziemia. Ponadto Acery nie przekonują mnie swoim wyglądem. I tu są właśnie duże zalety „dziewięćsetki”: jakość i wygląd. Choć mimo że EeePC 900 wygląda lepiej niż większość netbooków (które błyszczą „jak psu jajca”), to jednak uważam, że Samsung N150 prezentuje się nieco lepiej.
I jeszcze jedna zachęcająca rzecz: Jest to jeden z najmniejszych dostępnych netbooków. Ma ekran 9 cali, a zmieszczony jest w obudowę od EeePC 701, który to miał matrycę 7”.
Pudełko i zawartość
Pudełko jest kolorowe i zachęcające, nie żadne odpychające tekturowe. Ponadto na pierwszy rzut oka ciężko jest uwierzyć że w czymś tak małym może się zmieścić laptop. Wewnątrz znajdziemy:
- EeePC 900
- Baterię o pojemności 4400mAH
- Futerał
- Zasilacz (który jest takich rozmiarów, że często mówię na to „ładowarka”)
- Płytki recovery i ze sterownikami
- Książeczki
Pierwsze wrażenie
Nie zaprzeczę jeżeli powiem, że pierwszą myślą po ujrzeniu EeePC 900 było „o kurde, ale to małe!”. Po uruchomieniu uwagę moją zwróciła jakość matrycy. Jest to piękna matowa matryca o bardzo dobrych kolorach! W moim przypadku po przejściu z IBMa ThinkPada T42, jakość kolorów w Eee po prostu mnie powaliła na kolana. Kolejna rzecz która zwróciła moją uwagę, to już niestety wada – wskaźnik baterii. Pokazuje stan baterii bardzo niedokładnie. Ale o tym później. Później po dłuższej zabawie załączył się wiatraczek – wtedy uświadomiłem sobie, że dotychczas Eee nie wydawał ŻADNEGO dźwięku! Wywołało to u mnie wielki uśmiech.
Użytkowanie
Zacznę od klawiatury, bo to była główna rzecz, która mnie męczyła przed zakupem „czy na pewno dam radę na tym szybko pisać?”. Pierwsze dni z Eee są trochę ciężkie, bo wpisuje się nie te znaki co trzeba, jednak po nie tak długim czasie, da się pisać na tym całkiem sprawnie. Ja po 2 miesiącach doszedłem do takiej perfekcji, że piszę na EeePC tylko minimalnie wolniej niż na stacjonarnym komputerze. W ten sposób czasem zdarza się użyć EeePC jako zeszytu w szkole (jak nauczyciel pozwoli). Piszę w nim dość sporo i naprawdę jak się już przyzwyczai, to pisze się bardzo przyjemnie. Ale możecie wziąć pod uwagę, że mam dosć chude palce :)
Transport! Wcześniej nosząc ThinkPada T42 do szkoły, można było odczuć ból pleców. W przypadku EeePC 900 śmiało można go wsadzić między książki nawet „na wszelki wypadek”. Go się po prostu nie czuje! W końcu waży tylko 1kg. Jeżeli masz duże kieszenie, to też spokojnie go się tam wciśnie. Dobrze jednak by takowe były zasuwane, bo nie chcielibyście, by wasz Eee znalazł się na asfalcie.
Rozmiar matrycy: Na pierwszy rzut oka można mieć wątpliwości czy da się na tym wygodnie pracować. Jednak tak jak w przypadku klawiatury – kwestia przywyknięcia i jest super.
Internet: Powiem tak… Gdyby „dziewięćsetka” miała wewnętrzny modem, to bym nigdy się tego cuda nie pozbył :D Wbudowana karta WiFi nie jest zła, choć miewa problemy gdy odtwarzamy jakiś film z dysku sieciowego – czasem potrafi zabuforować. Do internetu za to starcza.
Co do grzania się netbooka, to ciepło jest odprowadzane na prawie całą klawiaturę i spód urządzenia. W środku dodatkowo jest jeden wiatraczek, który czasem nawet po 3 godzinnym śmiganiu nie musi się załączać. Ale zależy to od tego co robimy. Mimo wszystko, nawet jeżeli wiatrak się zakręci, to naprawdę go ledwo słychać!
Jeśli zaś chodzi o użytkowanie w różnych warunkach, to dysk SSD jest tu sporą zaletą, gdyż EeePC 900 robił mi nawet za odtwarzacz mp3 :-)
Skype: Może to nie jest normalne i niektórzy stwierdzą, że powinienem się udać do lekarza, ale ja z EeePC przeprowadziłem już parę rozmów! Może byłoby to OK gdybym jeszcze miał słuchawki z mikrofonem, ale ja brałem Eee do rąk, głośniki przykładałem do ucha, usta do mikrofonu (na górze matrycy) i gadałem! Da się? Da się. Na większym netbooku już by było ciężej. Z ciekawostek powiem, że skype lepiej działa na linuxie niż na windowsie, bo czyściej zbiera dźwięk z mikrofonu.
Używanie jako laptopa: Na pewno EeePC jest mniej wygodny i mniej wydajny niż pełnowymiarowy laptop, jednak praca na nim nie jest znowu jakąś męką. Pod warunkiem, że mamy zewnętrzną mysz. Jeżeli już mowa o wadach, to przyciski od TouchPada ciężko się wciska. Są kiepsko zrobione po prostu. Czasem kupisz wersje że bez problemu się wciskają, czasem że musisz mocniej, czasem że jeden ok, drugi mocniej… rozwiązaniem jest ponoć podłożenie papierka. Za to sam TouchPad jest niemały i obsługuje multitouch, co ułatwia poruszanie się po stronach.
Używanie jako PDA: Było by dobrze, z tym, że nie wszędzie wypada wyciągnąć netbooka. Druga sprawa, to że plecak jest jednak niezbędny do wygodnego transportu. Jednak nie będę ukrywał, że EeePC z sukcesem zastąpi PDA tylko w nielicznych przypadkach. Bo np. sprawdzenie poczty – na N900 starczyło wyjąć urządzenie, zrobić 2 kliki i się miało całą pocztę przed oczyma. W EeePC (jeżeli już uznamy że mamy go ciągle włączonego w plecaku) trzeba go wyjąć, otworzyć, mieć 2 ręce wolne, przesunąć touchpadem mysz na klienta poczty i 2 razy tapnąć. A potem schować.
Aktualnie EeePC 900 spełnia u mnie rolę głównego PDA i laptopa. Jest to dobre rozwiązanie, gdy nie ma się kasy na oddzielnego laptopa i oddzielne urządzenie kieszonkowe.
O co chodzi z tymi dyskami twardymi?
Asus w wersjach Windowsowych montuje 2 dyski: 4GB i 8GB. Ktoś spyta „Po co?”. Otóż chodzi o oszczędność. Na płycie głównej wlutowano kość krzemowu o pojemności 4GB, który jest na tyle szybki, że spokojnie system na nim działa. Drugi dysk za to przeznaczony jest na dane (taki wbudowany pendrive). Asus o tym oczywiście nie informował i zdziwienie się pojawiło, gdy ktoś po zainstalowaniu XPka na ten większy dysk, zauważył, że działa on po prostu bardzo wolno!
W wersji linuxowej zrobiono tak samo: / zamontowany na partycji z dysku 4GB, zaś /home/ 16GB.
Asus jednak stwierdził, że linux nie jest na tyle wymagającym systemem, więc by zaoszczędzić, zaczęli wypuszczać dyski z samym dyskiem 16GB. Żeby dodać oliwy do ognia: Dysk ten jest jeszcze wolniejszy, niż ten montowany wcześniej. Ludzie na forach płakali, że nie idzie korzystać z XP zainstalowanego na właśnie tym dysku.
By uniknąć problemów z tym związanych, najlepiej kupić wersje, w której znajdziemy dysk 4GB. Chyba że mamy z góry zamiar korzystać z jakieś lekkiej dystrybucji linuxa – wtedy nawet wolny 16GB daje radę.
Dodatkowy „problem” pojawia się w momencie, gdy uświadomimy sobie że krzem w „dziewięćsetce” ma też inną wadę – ograniczoną liczbę zapisów. Mimo że sporo ludzi pisze by na to uważać, to tak naprawdę, nie widziałem człowieka, któremu padł ten krzem. Jednak po poszperaniu na eeeuser.com znalazłem kogoś co znalazł bad sectory na swoim dysku. Nie napisał jednak z jakiego to powodu, a raczej odkrył je zaraz po kupnie. Więc może po prostu był uszkodzony „na dzień dobry”.
Czytnik kart
Jeżeli mała pojemność dysków cię nie zadowala, to możesz w łatwy sposób ją poszerzyć, przez kupno karty SDHC! Czytnik w EeePC 900 jest na tyle „friendly”, że chowa się w nim cała karta. Sam osobiście noszę w slocie jedynie zaślepkę, bo w razie gdy dysk nie będzie mi starczał, mam zewnętrzny 80GB.
Bateria i zarządzanie energią
Fragment o czasach trzymania na baterii będzie później. Tutaj chcę się skupić na wadach zarządzania energią. Otóż Asus sknocił trochę sprawdzanie stanu baterii. Nawet nie „trochę”, ale „bardzo”: Stan odczytywany jest co 10%, nie pokazuje czasu do końca i pokazuje te % w dziwny sposób! Przykładowo stan baterii z 100% do 30% zmieni się szybciej niż od 30% do 10%. Dodatkowo zdarzają się sytuacje, gdzie przy mocniejszym obciążeniu pojawia się nagle 0% i pozostaje to bez zmian aż do podpięcia ładowarki lub restartu systemu. Na szczęście odkryto, że dobry i dokładny pomiar można pobierać z napięcia baterii i napisano prosty programik, który pokazuje stan baterii co do 1% wraz z czasem do końca. Całkowicie niezależny od systemowego wskaźnika.
Kolejnym zasadniczym problemem jest kiepskie zarządzanie energią. Np. podczas „standby”, zasilane są porty USB! Prąd ucieka! A nawet jak się wyłączy całkowicie urządzenie, to też bateria potrafi się stosunkowo dość szybko rozładować. Chyba że ją wyjmiemy.
A co do energooszczędności podczas pracy, to jest średnie: Działa tylko tak, że podczas pracy na zasilaczu mamy 900MHz, a podczas pracy na baterii 630MHz.
Ciekawostka jaką odkryłem: Gdy zaczyna migać dioda „low battery”, to zostało nam 1h pracy :)
Jaki system?
Sam używam Windowsa XP. Czemu? Jest lekki (choć po dużym uptime potrafi się przymulać) i całkiem wygodnie się go użytkuje na Eee. Ponadto można łatwo zarządzać FSB procesora (o czym wspomnę później) dzięki programikowi EeeCtl i odczytać poprawny pomiar procentowy stanu naładowania baterii (dzięki wielu programom, ja używam Battery Status – jakiś przeznaczony tylko dla Eee). W dodatku dochodzi możliwość grania w gry, co uprzyjemni wolny czas – np. da radę pograć w GTA San Andreas. A! Jeszcze ważna rzecz! Jak chcesz mieć najwydajniejszego XPka to postaw go na partycji FAT32. Taka rada. Niestety fabrycznie instalowany jest na NTFS.
I windows jak to windows, ma minus w postaci zabierania przestrzeni dyskowej. Po prostu podkrada sobie powoli, aż całkiem zabraknie, a nie ma jak oczyścić. Mi aktualnie zostało tylko 600MB wolnego (hibernacja i plik wymiany wyłączone). A nic poza Kadu, Chrome czy Thunderbirdem nie mam odpalonego. Nawet aktualizacji systemu nie mam włączonych.
A jak wygląda za to Linux? Możliwość jeszcze lepszego przystosowania sprzętu pod siebie. O ile 2 lata temu nie działało wszystko na tip-top bez zabaw, to teraz śmiało można pobrać powiedzmy „Ubuntu” i bez problemu się zainstaluje i będzie w 100% gotowy do pracy. Gdy testowałem systemy, to zainstalowałem sobie do Ubuntu + Compiza i Docky. Korzystanie wtedy z EeePC to naprawdę była sama przyjemność! Niestety nie dość, że Asus się grzał, to jeszcze potrafił „zjeść” baterię w 1h!
Możliwość kontroli FSB jest, jednak nie taka łatwa jak na Windowsie. Jest w sumie sporo sposobów, ale np. dodatkowy moduł do jądra o nazwie „eee.ko”, którego niestety nie udało mi się zainstalować.
Co do partycji, to też ludzie zalecają postawienia systemu plików bez księgowania – EXT2. Opcją numer dwa, to EXT4 + pewne zmiany konfiguracyjne, które przyspieszą nam działanie systemu.
Podsumowując: Jeżeli masz możliwość, to korzystać z Windowsa – będziesz mógł dłużej działać na baterii, a to jest najważniejsze w netbooku.
A! Jakby ktoś był ciekawy jak działają nowsze Windowsy niż XP to odpowiem: Vista działa do bani, bo bardzo muli. Natomiast win7 po vlite i zainstalowany na „szybkim dysku” działa całkiem nieźle. Czy dało się tego spokojnie używać? Dało, ale XP jednak zawsze działał sprawniej… po co więc męczyć się z mocno odchudzoną siódemką. W końcu ten win7 zajmował 2GB! Zostawiał więc jeszcze drugie 2GB wolnego na C, ale o update’ach można było zapomnieć. I o stabilności czasem też.
Czas działania na baterii
I tutaj EeePC 900 niewątpliwie polegnie na scenie innych netbooków. Podczas gdy już jego następca potrafił wytrzymać nawet 7h, to w tym przypadku 3h jest niezłym wynikiem. Oto jak się sprawa ma przy oficjalnych ustawieniach, czyli częstotliwości CPU 630MHz:
- 4400mAH – minimalne podświetlenie + WiFi – 2:30h
- 5200mAH (bateria od EeePC 701) – minimalne podświetlenie + WiFi – 2:55h
Przy testach na spoczynku niestety nie miałem okazji sprawdzić, bo skoro to netbook, to prawie zawsze jestem podłączony z internetem.
Czasy pracy są skandalicznie niskie jak widać! Na szczęście odkryto, że w łatwy sposób można zmieniać częstotliwość FSB, co wydłuża czas pracy na baterii! Częstotliwość procesora dzięki temu jest bardzo łatwa do regulacji (taki ręczny speedstep). Niestety na częstotliwości niższe niż 360MHz nie można zejść, bo powoduje to zawieszenie się systemu. Przy baterii 4400mAH udało mi się ustalić takie 3 wyniki:
- minimalne podświetlenie + WiFi + 360MHz – 3:05h
- minimalne podświetlenie + WiFi + 360MHz + tryb zasilania „Max battery” – 3:15h
- MP3: ekran wyłączony, brak modułów łączności + 405MHz – 3:30h
Niestety przy włączonym ustawieniu „Max battery”, gdy windows reguluje FSB, to sprzęt bardzo traci na wydajności. Przykład: Wormsy przy 360MHz ustawionym w EeeCtl chodzą płynnie, a przy 450MHz ustawionym przez system – ścinają się.
Czy warto się bawić EeeCtl? Moim zdaniem tak. Ponadto umożliwia on też kontrolę nad wiatrakiem i podświetleniem (można dać tak niskie, że widać tylko w ciemności). Jest w dodatku bardzo łatwy w użytkowaniu.
Jakie może być rozwiązanie problemu krótko trzymającej baterii? Trzeba kupić drugą. Albo powiększoną albo drugą taką samą. Ja kupiłem drugą oryginalną i gdy pierwsza się rozładuje, to wkładam drugą. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo czasem zdarza mi się zapomnieć drugiej baterii, albo czasem robię coś czego nie mogę przerwać, a pierwsza bateria pada. Za to powiększona bateria zawsze będzie baterią nieoryginalną i jest prawdopodobieństwo, że zużyje się szybciej.
Wydajność
Testów wydajności nie robiłem, ale powiem która gierka testowana przeze mnie działa, a która nie. Działają:
- Fifa 98 (tak, mam sentyment)
- Worms World Party (przy 360MHz tnie się w menu, ale podczas gry jest ok)
- Warcraft 3
- Counter-Strike 1.6 Steam (niestety trzeba ustawić 900MHz)
- Half-Life Steam (jak wyżej)
- GTA 2
- GTA Vice City
Działają, ale się przycinają:
- Far Cry (dawno grałem i pamiętam, że się przycinał)
- GTA San Andreas (da się pograć, ale jednak się tnie)
Nie działają:
- Portal (artefakty, rozwalona grafika, mocne ściny)
- NFS Most Wanted (ścina się tak, że nie da się grać)
Dla fanów overclockingu, procesor w EeePC udało mi się podkręcić do prawie 1.1GHz. Niektórzy mówią, że kręcą im się do 1.3GHz. Z tego co wyczytałem, to przy 1.1GHz na „dziewięćsetce” da się już grać w World of Warcraft. Lecz nie wiem, nie grałem w to nigdy.
Galeria
Podsumowanie
Plusy:
- niska cena
- małe rozmiary
- dość wygodny jak na swe rozmiary
- ładny, solidny wygląd
- solidne wykonanie
- nie hałasuje
- bardzo dobrej jakości matryca
- czytnik SDHC, gdzie chowa się cała karta
- łatwa możliwość zarządzania FSB
- sprzęt łatwy w transporcie
Minusy:
- kiepskie „Asusowe” zarządzanie energią
- niski czas działania na baterii
- trochę „luźne” porty USB
- jest mniej „user-friendly” niż dzisiejsze netbooki
- sprzęt ma już parę lat, więc „nówki na gwarancji” nie kupimy
Komentarze