Nowe Ubuntu oznaczone numerkiem 11.04 niewątpliwie wzbudziło wiele dyskusji, a nawet i kłótni dotyczących nowego interfejsu, nazwanego Unity. Sam chciałbym się wypowiedzieć na jego temat.
Pierwszy kontakt z tym interfejsem miałem w wersji alpha nowego ubuntu i… doświadczyłem szoku. Myślałem że się pomyliłem i ściągnąłem jakąś wersje Tablet Edition. Patrzę – nie. Więc… no dobra, to zabrałem się do testów. Szybko dałem sobie spokój, bo tylko się denerwowałem obsługą.
Przez betę przeszedłem podobnie, choć wtedy już zaczął mi się ten interfejs podobać. Całkowicie mi się spodobał dopiero po daniu filmiku od siekacza, gdzie pokazane jest jak to śmiga. W końcu wyszła wersja finalna, to postanowiłem poddać go ocenie.
Rzuciło się w oczy to, że Unity działa szybciej niż w wersjach testowych Ubuntu. Pocieszenie takie. O ile na stacjonarnym komputerze nie chciało mi się testować, to na EeePC z wielką przyjemnością. Oto wyniki:
Wygląd fajny, cały interfejs wygodny, szkoda tylko że ma wymagania jak KDE 4. Linux dotąd zawsze wyróżniał się tym, że na słabym sprzęcie można było uzyskać super efekty graficzne. Widać wyraźnie że tutaj już im na tym nie zależało. Dla testów odpaliłem też na siostry laptopie (cel 1.7GHz, 1gb ram, gma 950) i też się przycinało. Słyszałem określenia, że to taki Linuxowy Windows Vista. Coś czuję, że bardzo trafne.
Pozdrawiam.